Strona 1 z 3

Księga Strachów - analiza treści książki

: 22 mar 2015, 18:53
autor: PawelK
Pan Tomasz po zatrzymaniu Klausa i wlepieniu mu mandatu twierdzi, że przy następnym wykroczeniu będzie miał większe problemy. Ciekawe co autor miał na myśli, skoro do dziś policja sobie nie radzi z karaniem zagranicznych kierowców.

Re: Księga Strachów - analiza treści książki

: 22 mar 2015, 19:12
autor: Czesio1
PawelK pisze:Pan Tomasz po zatrzymaniu Klausa i wlepieniu mu mandatu twierdzi, że przy następnym wykroczeniu będzie miał większe problemy. Ciekawe co autor miał na myśli, skoro do dziś policja sobie nie radzi z karaniem zagranicznych kierowców.
Może miał na myśli większy mandat?
A mi przy tej okazji przypomina się seria "07 zgłoś się", w której milicjanci tak się boja zadrzeć z cudzoziemcami. Ot choćby tu:
" Fala 11: Włoch jedzie autobusem na lotnisko, radiowóz też dojeżdża do lotniska. Czy zatrzymać Włocha…?
Borewicz: Nikogo nie zatrzymywać. Wyślijcie razem z nim samolotem do Warszawy wywiadowcę. Niech leci razem z nim. Jeżeli ja nie zdążę, a Włoch będzie odlatywał z Okęcia to zatrzyma go pod jakimkolwiek pozorem. Zrozumiałeś? Odbiór!
Fala 11: Tak jest, ale obywatelu poruczniku, na takie zatrzymanie cudzoziemca potrzebne jest specjalne zezwolenie.
Borewicz: Wiem, biorę to na siebie.
Fala 11: Przykro mi, ale ja muszę mieć na to zgodę komendanta. I jeszcze jedno. "

Re: Księga Strachów - analiza treści książki

: 22 mar 2015, 19:26
autor: VdL
PawelK pisze:Pan Tomasz po zatrzymaniu Klausa i wlepieniu mu mandatu twierdzi, że przy następnym wykroczeniu będzie miał większe problemy. Ciekawe co autor miał na myśli, skoro do dziś policja sobie nie radzi z karaniem zagranicznych kierowców.
Zenobii też nie wlepił mandatu, chociaż powinno się jej zabrać dowód. Policjanci również nie radzą sobie z kobietami. Mają też taryfę ulgową.

: 22 mar 2015, 20:01
autor: PawelK
Czesio1 pisze:Może miał na myśli większy mandat?
Mi chodzi o to skąd niby następni milicjanci by mieli wiedzieć o tym, że jest to kolejne wykroczenie.

: 22 mar 2015, 20:39
autor: Czesio1
PawelK pisze: Mi chodzi o to skąd niby następni milicjanci by mieli wiedzieć o tym, że jest to kolejne wykroczenie.
Chyba jakaś ewidencja funkcjonowała i wtedy? Bo przecież:
"— Wyjeżdżając ze stacji benzynowej potrącił pan motocykl i uszkodził go pan. Za nieostrożną jazdę otrzyma pan mandat stuzłotowy. Z tym kwitem pojedzie pan do najbliższej Komendy Ruchu Drogowego i wpłaci pan tam pieniądze. "

Ale patrząc z innej perspektywy, już w momencie wlepienia Klausowi mandatu Tomasz powinien zastosować już te "poważniejsze kłopoty". Bo przecież Klaus już wcześniej podpadł Tomaszowi, który był Społecznym Inspektorem Służby Drogowej:

"Podszedłem do brodacza. Od dwóch lat byłem społecznym inspektorem Służby Drogowej ORMO, miałem w aucie „lizaka”, opaskę, a w kieszeni nosiłem specjalną blaszkę ze swym numerem inspekcyjnym. Po-siadałem także książeczkę mandatów kredytowych i obowiązany byłem karać łamiących przepisy drogowe. Kierowca taunusa złamał przepisy, ale był to obcokrajowiec; sądząc po literze „D” przy tablicy z numerem wozu — Niemiec. Wobec cudzoziemców starałem się zazwyczaj ograniczyć sprawę do ustnego upomnienia.

— Czy w pańskim kraju — zapytałem brodacza — wolno wyprzedzać z lewej strony, gdy wóz przed panem dał znak, że skręca w lewo? Mógł pan spowodować zderzenie."

: 22 mar 2015, 20:49
autor: PawelK
Czesio1 pisze:Chyba jakaś ewidencja funkcjonowała i wtedy?
Czesio, po pierwsze gdyby nie pojechał zapłacić to co? Po drugie, wyobrażasz sobie, że gdzie ten kolejny milicjant by dzwonił żeby się dowiedzieć, że Klaus syn Hansa urodzony w 1920 roku w Hamburgu nie płacił wcześniej mandatu, skoro teraz nie mają gdzie zadzwonić, a mają kompy w radiowozach.

: 22 mar 2015, 20:58
autor: Czesio1
PawelK pisze: Czesio, po pierwsze gdyby nie pojechał zapłacić to co? Po drugie, wyobrażasz sobie, że gdzie ten kolejny milicjant by dzwonił żeby się dowiedzieć, że Klaus syn Hansa urodzony w 1920 roku w Hamburgu nie płacił wcześniej mandatu, skoro teraz nie mają gdzie zadzwonić, a mają kompy w radiowozach.
Oj, myślę, że Klaus, będą dziennikarzem i zakładając, że jeszcze nie raz będzie przyjeżdżał do Polski raczej nie myślał o uniknięciu zapłacenia tego mandatu. Tomasz dane przecież spisał.
A co do obecnej sytuacji to już koło roku 2000 zdarzyło mi się, że zostałem złapany przez policję przy delikatnym przekroczeniu prędkości, policjant sprawdził w radiowozie, że mam czyste konto i tylko mnie zapisali bez mandatu.

: 22 mar 2015, 21:08
autor: PawelK
Czesio1 pisze:Oj, myślę, że Klaus, będą dziennikarzem i zakładając, że jeszcze nie raz będzie przyjeżdżał do Polski raczej nie myślał o uniknięciu zapłacenia tego mandatu. Tomasz dane przecież spisał.
Ale analiza pod kątem rozsądku Klausa nic nie ma do rzeczy. Policja nie ma bazy zagranicznych kierowców i teraz z wieloma nie jest w stanie sobie poradzić, a wtedy... w jaki sposób sobie to wyobrażasz? Że z całej Polski spływają papierowe raporty, które są scalane i rozsyłane do wszystkich komisariatów w kraju i w wypadku kontroli milicjant łączy się drogą radiową ze swoim komisariatem, który w kartotekach setek (?) kierowców ukaranych mandatem sprawdza, czy ten konkretny nie figuruje?
Czesio1 pisze:A co do obecnej sytuacji to już koło roku 2000 zdarzyło mi się, że zostałem złapany przez policję przy delikatnym przekroczeniu prędkości, policjant sprawdził w radiowozie, że mam czyste konto i tylko mnie zapisali bez mandatu.
Jasne, tylko rozmawiamy o obcokrajowcu a nie o Polaku, któremu wydano w Polsce prawo jazdy.

: 22 mar 2015, 21:23
autor: TomaszK
PawelK pisze:
Czesio1 pisze:Chyba jakaś ewidencja funkcjonowała i wtedy?
Czesio, po pierwsze gdyby nie pojechał zapłacić to co? Po drugie, wyobrażasz sobie, że gdzie ten kolejny milicjant by dzwonił żeby się dowiedzieć, że Klaus syn Hansa urodzony w 1920 roku w Hamburgu nie płacił wcześniej mandatu, skoro teraz nie mają gdzie zadzwonić, a mają kompy w radiowozach.
Mówimy o obywatelu zza Żelaznej Kurtyny, zatrzymanemu przez Milicję w latach 60-tych. Nie wiem jak na pewno to w tamtych czasach wyglądało, ale myślę, że już informacja o pierwszym mandacie trafiała do odpowiedniego wydziału Służby Bezpieczeństwa. Przy drugim mandacie odbywało się to w tym samym trybie, chociaż nie wiem, czy milicjant łączący się przez radio z radiowozu, dostawał pełną informację, o tym co wiedziała "centrala".

: 22 mar 2015, 21:26
autor: VdL
Myślę, że w tamtych czasach obcokrajowcy byli dobrze "pilnowani" szczególnie jeśli posiadali naklejkę "D" na samochodzie. Poza tym uważam, że nie wyjechałby z Polski zanim by nie zapłacił, takie informacje szybko trafiały na punkt graniczny. Może ktoś z Was pamięta wyjazdy do Bułgarii przez ZSRR? Pamiętam, że któregoś razu po całonocnym pobycie na granicy zatrzymaliśmy się na śniadanie na pierwszym lepszym parkingu i trochę się przeciągnęło. Panowie z GAI szybciutko nas znaleźli i "poprosili" o szybki odjazd w kierunku granicy.

Trzeba też wziąć pod uwagę relacjię DM do Złotego, nawet najdroższy mandat był śmieszny tani.

: 22 mar 2015, 21:36
autor: VdL
TomaszK pisze:milicjant łączący się przez radio z radiowozu, dostawał pełną informację, o tym co wiedziała "centrala".
Milicja używała, dalekopisów vel telefaxów do przesyłania raportów. Szybciutko trafiały na odpowiednie biurka.

: 22 mar 2015, 21:38
autor: PawelK
van de loro pisze:Milicja używała, dalekopisów vel telefaxów do przesyłania raportów.
Z radiowozu?

: 22 mar 2015, 21:39
autor: PawelK
Może, skoro jesteście przekonani o takiej genialnej komunikacji w służbach, to potraficie wytłumaczyć dlaczego Tomasz NN chwilę wcześniej miał problem ze zidentyfikowaniem gościa na motorze na wiosce w Bieszczadach? Przecież współpracował z milicją w sprawie przemytu ikon.

: 22 mar 2015, 21:45
autor: TomaszK
Może pomimo współpracy, nie do wszystkiego był dopuszczony ?

: 22 mar 2015, 21:54
autor: PawelK
TomaszK pisze:Może pomimo współpracy, nie do wszystkiego był dopuszczony ?
Czyli milicji nie zależało na ujęciu przemytników? No tak, może tak być, jak w amerykańskim filmie, gdzie policja walczy z FBI i z założenia się nie lubią i sobie nie pomagają.

: 22 mar 2015, 21:57
autor: TomaszK
PawelK pisze:Czyli milicji nie zależało na ujęciu przemytników?
No pewnie, że szybkie działanie Milicji tak jak w "07 zgłoś się", to tylko teoria, z tymi mandatami też. Może Tomasz tylko tak straszył Klausa ?

: 22 mar 2015, 21:59
autor: PawelK
TomaszK pisze:Może Tomasz tylko tak straszył Klausa ?
No i w to bym bardziej uwierzył. Ale bym jeszcze bardziej uwierzył, że autor był przekonany o skuteczności działania służb :-)

: 23 mar 2015, 16:23
autor: VdL
PawelK pisze:
van de loro pisze:Milicja używała, dalekopisów vel telefaxów do przesyłania raportów.
Z radiowozu?
Radiotelefon później telexem, nie faxem jak wcześniej podałem.

Trudno to zinterpretować jednoznacznie, może technika nie była najwyższa, ale w policji nie tylko pracowali idioci.
Z drugiej strony milicjanci nie lubili tzw. utrwalaczy władzy ludowej, oni również kapowali na swoich. Możliwe, że wpływ ich na działania milicji był znikomy. Temat ciekawy dla historyków.

: 27 mar 2015, 20:51
autor: PawelK
Wiewiórka został zaatakowany "w przeddzień wyjazdu z obozu", przyszli odwiedzić Pana Tomasza "natychmiast po przyjeździe" i... już mieli wklejone w zeszyt zdjęcia z obozu. Nie wiem jak się wywoływało zdjęcia w tamtych czasach, ale w latach siedemdziesiątych trzeba było poczekać ca. tydzień na odbitki. Oczywiście harcerze mogli mieć swój sprzęt do wywoływania zdjęć, ale z dnia na dzień? A oprócz tego wtedy kliszę w aparacie wykorzystywało się miesiącami.
Dalej czas też mi się nie zgadza. Chłopcy przyszli odwiedzić Pana Tomasza natychmiast, następnego dnia oddał im Księgę i pojechał na pojezierze Myśliborskie, przenocował w lesie a już następnej nocy twierdził, że od wypadku Wiewiórki minął tydzień. Czyli Akcja książki trwa 3 dni do tego momentu. Trzy minus 7 to jest 4, więc albo się nie zgrywa albo nie przyszli natychmiast po powrocie z obozu.

: 28 mar 2015, 10:05
autor: Konfiturek
I to jest pewnie ten czas, w którym wywoływali zdjęcia i uzupełnili album :-P

: 28 mar 2015, 15:31
autor: PawelK
Konfiturek pisze:I to jest pewnie ten czas, w którym wywoływali zdjęcia i uzupełnili album :-P
Tylko wtedy nie jest natychmiast :-)

: 30 mar 2015, 15:16
autor: VdL
PawelK pisze:Wiewiórka został zaatakowany "w przeddzień wyjazdu z obozu", przyszli odwiedzić Pana Tomasza "natychmiast po przyjeździe" i... już mieli wklejone w zeszyt zdjęcia z obozu. Nie wiem jak się wywoływało zdjęcia w tamtych czasach, ale w latach siedemdziesiątych trzeba było poczekać ca. tydzień na odbitki. Oczywiście harcerze mogli mieć swój sprzęt do wywoływania zdjęć, ale z dnia na dzień? A oprócz tego wtedy kliszę w aparacie wykorzystywało się miesiącami.
Dalej czas też mi się nie zgadza. Chłopcy przyszli odwiedzić Pana Tomasza natychmiast, następnego dnia oddał im Księgę i pojechał na pojezierze Myśliborskie, przenocował w lesie a już następnej nocy twierdził, że od wypadku Wiewiórki minął tydzień. Czyli Akcja książki trwa 3 dni do tego momentu. Trzy minus 7 to jest 4, więc albo się nie zgrywa albo nie przyszli natychmiast po powrocie z obozu.
Właśnie osłuchałem KS jest jeszcze mały, lecz istotny fragment: W sierpniu każdy z nich jechał na pozostałą część wakacji razem z rodzicami, byli więc w mieście przez kilka dni.

: 30 mar 2015, 20:28
autor: PawelK
van de loro pisze:Właśnie osłuchałem KS jest jeszcze mały, lecz istotny fragment: W sierpniu każdy z nich jechał na pozostałą część wakacji razem z rodzicami, byli więc w mieście przez kilka dni.
Czyli zakładamy, że przez te dwa pierwsze dni, kiedy odwiedzali Pana Tomasza, nie opowiadali o problemach na obozie.

: 31 mar 2015, 00:19
autor: VdL
Zapewne. Myślę, że mogło to być dla nich krępujące. Możliwe, że w tym czasie mogli wywołać zdjęcia. Chociaż z drugiej strony ciężko pisze się książkę-księgę nie mając gotowego materiału w postaci wywołanych zdjęć. Całkiem możliwe, że ten sprzęt mieli ze sobą na obozie. W latach siedemdziesiątych były również popularne aparaty Start, były one na większą kliszę 6x6cm. Zapewne na tej kliszy można było zrobić dużo mniej zdjęć i częściej zmieniało się film. Co za tym idzie można go było wcześniej wywołać.

Pytanie do znawców fotografii. Może ktoś z Was wie ile można było zrobić zdjęć na jednej kliszy? Mam Start B, fajnie się prezentuje.

: 01 kwie 2015, 17:37
autor: Kynokephalos
van de loro pisze:Może ktoś z Was wie ile można było zrobić zdjęć na jednej kliszy?
Miałem Druha który również wymagał filmów szerszych niż małoobrazkowe. Klatka miała 60*60 mm lub, przy innych ustawieniach, 60*45 mm. Standardowy film pozwalał na zrobienie 12 zdjęć 60*60 lub 16 zdjęć 60*45.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
P.S. Poprawiłem 48->45

: 06 kwie 2015, 19:42
autor: PawelK
Taka ciekawostka podsumowująca książkę. Pan Tomasz po przyjeździe do Jasienia wziął domek na dwa tygodnie i... przenocował w nim dwie noce, po to żeby zakończyć przygodę po kolejnych trzech dobach hotelowych przekimanych w namiotach.

: 07 kwie 2015, 19:03
autor: GrzegorzCh
Nie wiemy, co robił po akcji na granicy w świecku. Niewykluczone że wrócił do Jasienia i spędził tam resztę urlopu.

Drugi wątek: bardzo możliwe że w drużynie harcerskiej było kółko fotograficzne. Wywołanie filmu czarno-białego w koreksie wcale zaawansowanej chemii nie wymaga, a z filmu 6x6 można dość łatwo i nawet w warunkach polowych wykonać odbitki stykowe.

Pamiętam jak w roku 1990 przy okazji Rajdu Polski wywołałem film w nocy (rajd był w piątek i sobotę), w niedzielę rano wręczyłem zdjęcia znajomemu dziennikarzowi na dworcu PKP i we wtorek zdjęcie zostało wydrukowane w katowickim Sporcie.

: 07 kwie 2015, 19:22
autor: PawelK
GrzegorzCh pisze:Drugi wątek: bardzo możliwe że w drużynie harcerskiej było kółko fotograficzne. Wywołanie filmu czarno-białego w koreksie wcale zaawansowanej chemii nie wymaga, a z filmu 6x6 można dość łatwo i nawet w warunkach polowych wykonać odbitki stykowe.

Pamiętam jak w roku 1990 przy okazji Rajdu Polski wywołałem film w nocy (rajd był w piątek i sobotę), w niedzielę rano wręczyłem zdjęcia znajomemu dziennikarzowi na dworcu PKP i we wtorek zdjęcie zostało wydrukowane w katowickim Sporcie.
Księga strachów była napisana w 1967 roku, do 1990 wiele się zmieniło. Nie wiem jak się wywoływało i odbijało zdjęcia w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych, ale dziesięć lat później moja ciotka, która sama się bawiła w wywoływanie i odbijanie zdjęć zajmowała na pół dnia całą łazienkę, ale może ona robiła to innymi metodami.

: 08 kwie 2015, 20:15
autor: VdL
PawelK pisze:
Księga strachów była napisana w 1967 roku, do 1990 wiele się zmieniło. Nie wiem jak się wywoływało i odbijało zdjęcia w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych, ale dziesięć lat później moja ciotka, która sama się bawiła w wywoływanie i odbijanie zdjęć zajmowała na pół dnia całą łazienkę, ale może ona robiła to innymi metodami.
Nie znam się na wywoływaniu ale z opisów tych co się znają , chyba nie jest to trudne. Raczej to kwestia wprawy. Poza tym kiedyś wywoływał zdjęcia z kolegą i tez to trwało wieki. Duzo filmow sie nazbieralo. Jak dobrze pamiętam film wkładało się do szczelnego pudełka z roztworem wywolywacza na chyba 20 min. Nastepnie robiło się odbitki rzutnikiem. Później jedno płukanie w wanience w roztworze chyba octowym . później w wodzie i suszenie. Mam nadzieję ze dobrze to zapamiętałem. Może dlatego tak długo to trwało ponieważ mógł być problem z zakupem wywoływać. Tak przypuszczam.

Możliwe że harcerze mieli właśnie Druha , czyli max 16 zzdjęć na kliszy. Wywoływanie zdjęć to kolejna sprawność do zdobycia, myślę że taki sprzęt mógł zmajdoowac się na obozie.

: 08 kwie 2015, 22:22
autor: VdL
16 klatek, to nie 32.
Film starczał raczej na krótko. Film nie wywołany szybko niszczał i tracił na jakości.